Pączków nie lubimy, nie jadamy i nie robimy, ale jak tu ich nie zrobić, gdy Lutowa Piekarnia proponuje TAKIE pączki. Pączki Moniki Waleckiej. Robiłam je bez stuprocentowego przekonania, ale naprawdę są niezwykłe. Robione są i na zakwasie, i na drożdżach, więc chyba ten dodatek zakwasu ostatecznie przekonał mnie do ich wykonania.
A żeby było ciekawiej i żeby wszyscy domownicy byli zadowoleni, część pączków zamiast usmażyć upiekłam w piekarniku (jak te). Jedne i drugie wyszły doskonałe.
zaczyn drożdżowy
1 kulka świeżych drożdży wielkości ziarna groszku
2 szklanki mąki orkiszowej typ 700
1 szklanka letniego mleka
Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, naczynie przykryć folią aluminiową i pozostawić do przefermentowania na przynajmniej 8 godzin.
levain
2 łyżki zakwasu orkiszowego
1 szklanka mąki orkiszowej typ 700
1/2 szklanki wody
Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, naczynie przykryć folią aluminiową i pozostawić w ciepłym miejscu na przynajmniej 8 godzin. Aby sprawdzić, czy zaczyn jest odpowiednio przefermentowany, nalać wody do miseczki i dodać do niej łyżeczkę zakwasu. Jeżeli nie zatonie, znaczy że jest gotowy.
ciasto właściwe
1,5 szklanki letniego mleka
4 szklanki mąki orkiszowej typ 700
15 g soli
150 g zimnego masła
5 łyżek cukru pudru
4 łyżki rumu
6 żółtek
12 g świeżych drożdży
1 l oleju roślinnego
Mleko wlać do miski. Dodać obywa zaczyny, świeże drożdże i zmieszać je z mlekiem tak, aby mniej więcej się w nim rozpuściły. Wszelkie grudki rozetrzeć ręką. Wsypać mąkę i zmieszać ją z ciastem tak, by nie zostały żadne suche fragmenty. Miskę przykryć ściereczką i odstawić na ok. 30 minut.
Po tym czasie dodać do ciasta cukier puder, rum oraz żółtka. Wyrobić ciasto mikserem przez ok. 7 minut. Powinno stać się gładkie i zacząć odchodzić od ścianek miski.
Z lodówki wyjąć masło. Włożyć je do woreczka foliowego i wałkiem rozbić do miękkości. Po kolejnych uderzeniach masło stanie się plastyczne, ale pozostanie zimne. Ubite masło pokroić na drobne kawałki i dodać do ciasta. Na niskich obrotach miksera wyrabiać ciasto przez kolejne 8 minut, aż całe masło zostanie przez nie wchłonięte.
Wyrobione ciasto uformować w kulę i umieścić w natłuszczonej misce, przykryć foliową reklamówką i włożyć do lodówki na całą noc. Rano wyjąć miskę z ciastem i pozostawić ją na dwie godziny, aby ciasto doszło do temperatury pokojowej. Podzielić odtajałe ciasto na trzy pasy, a każdy z nich na 9 części. Każdą z nich uformować w kulkę, położyć na lekko umączonym blacie i pozostawić na dwadzieścia minut. Po tym czasie każdą kulkę rozpłaszczyć na placuszek, na środku każdego placuszka ułożyć łyżeczkę nadzienia - u mnie domowy dżem malinowy oraz wiśnie w cukrze. Skleić brzegi ciasta i uformować okrągły kształt. Ułożyć na oprószonym mąką blacie, lekko spłaszczyć i pozostawić do wyrośnięcia na godzinę, lub nawet półtorej.
W garnku powoli podgrzać olej. Wyrośnięte pączki przenieść delikatnie na rozgrzany tłuszcz i smażyć z dwóch stron do momentu, aż staną się złoto – brązowe. Odsączyć je na ręczniku papierowym i pozostawić do ostygnięcia. Na początku będą miały dość twardą skórkę, która jednak zmięknie po czasie.
Wystudzone pączki można polukrować i posypać płatkami migdałowymi lub zwyczajnie posypać cukrem pudrem. Powinny dobrze wystygnąć. Im dłużej poczekają, tym lepiej rozwiną się ich aromaty, które sprawiają, że z pierwszym gryzem planujemy już następny raz, kiedy zrobimy te i tylko te pączki. I to prawda:-).
Moje pączki posypałam cukrem pudrem, a te, które upiekłam w piekarniku, posmarowałam masłem i obtoczyłam w cukrze zmieszanym z cynamonem. A tak naprawdę to nie ja to robiłam, tylko moje dziewczyny.
Pączki na blogach:
CzteryFajery.pl
Konwalie w kuchni
Kuchnia Alicji
Kuchnia Breni
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Moje małe czarowanie
Tajemnice smaku
W poszukiwaniu SlowLife
A żeby było ciekawiej i żeby wszyscy domownicy byli zadowoleni, część pączków zamiast usmażyć upiekłam w piekarniku (jak te). Jedne i drugie wyszły doskonałe.
Najlepsze pączki - Moniki Waleckiej
mąkę pszenną zamieniłam na orkiszowązaczyn drożdżowy
1 kulka świeżych drożdży wielkości ziarna groszku
2 szklanki mąki orkiszowej typ 700
1 szklanka letniego mleka
Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, naczynie przykryć folią aluminiową i pozostawić do przefermentowania na przynajmniej 8 godzin.
levain
2 łyżki zakwasu orkiszowego
1 szklanka mąki orkiszowej typ 700
1/2 szklanki wody
Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, naczynie przykryć folią aluminiową i pozostawić w ciepłym miejscu na przynajmniej 8 godzin. Aby sprawdzić, czy zaczyn jest odpowiednio przefermentowany, nalać wody do miseczki i dodać do niej łyżeczkę zakwasu. Jeżeli nie zatonie, znaczy że jest gotowy.
ciasto właściwe
1,5 szklanki letniego mleka
4 szklanki mąki orkiszowej typ 700
15 g soli
150 g zimnego masła
5 łyżek cukru pudru
4 łyżki rumu
6 żółtek
12 g świeżych drożdży
1 l oleju roślinnego
Mleko wlać do miski. Dodać obywa zaczyny, świeże drożdże i zmieszać je z mlekiem tak, aby mniej więcej się w nim rozpuściły. Wszelkie grudki rozetrzeć ręką. Wsypać mąkę i zmieszać ją z ciastem tak, by nie zostały żadne suche fragmenty. Miskę przykryć ściereczką i odstawić na ok. 30 minut.
Po tym czasie dodać do ciasta cukier puder, rum oraz żółtka. Wyrobić ciasto mikserem przez ok. 7 minut. Powinno stać się gładkie i zacząć odchodzić od ścianek miski.
Z lodówki wyjąć masło. Włożyć je do woreczka foliowego i wałkiem rozbić do miękkości. Po kolejnych uderzeniach masło stanie się plastyczne, ale pozostanie zimne. Ubite masło pokroić na drobne kawałki i dodać do ciasta. Na niskich obrotach miksera wyrabiać ciasto przez kolejne 8 minut, aż całe masło zostanie przez nie wchłonięte.
Wyrobione ciasto uformować w kulę i umieścić w natłuszczonej misce, przykryć foliową reklamówką i włożyć do lodówki na całą noc. Rano wyjąć miskę z ciastem i pozostawić ją na dwie godziny, aby ciasto doszło do temperatury pokojowej. Podzielić odtajałe ciasto na trzy pasy, a każdy z nich na 9 części. Każdą z nich uformować w kulkę, położyć na lekko umączonym blacie i pozostawić na dwadzieścia minut. Po tym czasie każdą kulkę rozpłaszczyć na placuszek, na środku każdego placuszka ułożyć łyżeczkę nadzienia - u mnie domowy dżem malinowy oraz wiśnie w cukrze. Skleić brzegi ciasta i uformować okrągły kształt. Ułożyć na oprószonym mąką blacie, lekko spłaszczyć i pozostawić do wyrośnięcia na godzinę, lub nawet półtorej.
W garnku powoli podgrzać olej. Wyrośnięte pączki przenieść delikatnie na rozgrzany tłuszcz i smażyć z dwóch stron do momentu, aż staną się złoto – brązowe. Odsączyć je na ręczniku papierowym i pozostawić do ostygnięcia. Na początku będą miały dość twardą skórkę, która jednak zmięknie po czasie.
Wystudzone pączki można polukrować i posypać płatkami migdałowymi lub zwyczajnie posypać cukrem pudrem. Powinny dobrze wystygnąć. Im dłużej poczekają, tym lepiej rozwiną się ich aromaty, które sprawiają, że z pierwszym gryzem planujemy już następny raz, kiedy zrobimy te i tylko te pączki. I to prawda:-).
Moje pączki posypałam cukrem pudrem, a te, które upiekłam w piekarniku, posmarowałam masłem i obtoczyłam w cukrze zmieszanym z cynamonem. A tak naprawdę to nie ja to robiłam, tylko moje dziewczyny.
Pączki na blogach:
CzteryFajery.pl
Konwalie w kuchni
Kuchnia Alicji
Kuchnia Breni
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Moje małe czarowanie
Tajemnice smaku
W poszukiwaniu SlowLife
Elu,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że pączki spełniły oczekiwania wśród niepączkowej rodziny!
Wyglądają wspaniale.
Pieczona wersja tych wspaniałych pączków bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne lutowe pączkowanie!
Pieczona wersja wygląda niezwykle kusząco. :)
OdpowiedzUsuńMoje mnie nie zachwyciły, ale będę nad nimi pracować. :)
Oj , tak tak to najlepsze pączki , a wersja bułeczkowa też mi bardzo psuje. Elu dziękuję za wspólne pieczenie i smażenie
OdpowiedzUsuńWspaniałe pączki i smakowity pomysł z pieczeniem w cynamonowo-cukrowej posypce. Dziękuję za wspólny czas i do kolejnego piekarskiego spotkania.
OdpowiedzUsuńAnia miała rewelacyjny pomysł, aby skorzystać właśnie z tego przepisu lutowej piekarni
OdpowiedzUsuńUsmazyły i upiekły się wspaniale :-) Dziękuje Elu za wspólne pączkowanie :-)
OdpowiedzUsuńI smażone, i pieczone... świetny pomysł. Miło było wspólnie "pączkować" ;-)
OdpowiedzUsuńTwoja posypka wygląda bardzo smakowicie! Dzięki za pomysł! ; )
OdpowiedzUsuń