W Październikowej Piekarni upiekliśmy pyszny i aromatyczny chleb marchwiowy. I jeszcze do tego kolorowy, czego u mnie zabrakło, gdyż znowu piekłam na żytnim zakwasie (zamiast na pszennym), a na żytnim zakwasie pieczywo wychodzi szarobure. Ale to nic, nie-pomarańczowy chleb smakował wszystkim bez wyjątku.
Poprzednie chleby marchwiowe, zarówno na drożdżach (w ramach Listopadowej Piekarni 2015), jak i na zakwasie, są TU. Tym razem piekliśmy z przepisu zaproponowanego przez Badylarkę.
Chleb marchwiowy na zakwasie
100 g aktywnego zakwasu pszennego
500 g mąki żytniej typ 720 + czubata łyżka do podsypania
8 g soli kuchennej
ok. 350 ml soku z marchwi**
3/4 szklanki żurawiny
3/4 szklanki ziaren słonecznika*
1 łyżka nasion kminku
Na godzinę lub dwie przed wyrabianiem ciasta namoczyć słonecznik w 3/4 szklanki wody. Nasiona powinny prawie całkowicie wchłonąć wodę.
Wymieszać w misce mąkę i sól. Dodać aktywny zakwas i dolać ok. 300 ml soku z marchwi. Wymieszać wszystko drewnianą łyżką, aż powstanie mokre, lepkie ciasto (zajmuje to około 2 minut; chodzi jedynie o wymieszanie składników, nie trzeba ciasta specjalnie wyrabiać). Jeśli jest zbyt gęste, dodać więcej soku.
Dodać żurawinę i namoczony wcześniej słonecznik. Wymieszać, aż się połączą z ciastem. Przykryć miskę wilgotną ściereczką i odstawić na kilka godzin lub na noc, by ciasto wyrosło. Powinno być go ok. 2 razy więcej. Ja zostawiłam ciasto na 3,5 godziny w temperaturze ok. 20 st. C.
Zwilżoną ściereczkę posypać mąką i kminkiem. Przełożyć ciasto z miski na mąkę z kminkiem. Uformować w kulę lub coś, co przypomina elipsę. Związać luźno rogi ściereczki, aby przykryły ciasto. Umieścić w ciepłym miejscu, bez przeciągów, do ponownego wyrośnięcia na 1-2 godziny. Ja od razu przełożyłam ciasto do formy wysypanej mąką i kminkiem, gdzie wyrastało ok. 4 godziny.
Bardzo ostrożnie przełożyć ciasto ze ściereczki – górą do dołu, do garnka lub formy. Odstawić na kwadrans pod przykryciem. Tego kroku nie musiałam już wykonywać, jako że ciasto czekało już wyrośnięte w formie. Piec ok. 50-55 minut do „suchego patyczka” w temperaturze 190 st. C.
Wyjąć chleb z formy i umieścić go na kratce. Upieczony chleb powinien po postukaniu go od spodu wydawać głuchy dźwięk. Zostawić do ostygnięcia.
* zamiast nasion słonecznika można dodać orzechy
** ilość soku zależy od wielu czynników, m. in. wilgotności mąki i wilgotności powietrza w dniu wyrabiania ciasta
Chleb marchwiowy na blogach:
Apetyt na Smaka – klik!
Idę i myślę – klik!
Kuchnia Gucia – klik!
Kuchennymi drzwiami – klik!
Moje małe czarowanie – klik!
Ogrody Babilonu – klik!
Proste potrawy – klik!
Weekendy w domu i ogrodzie – klik!
W poszukiwaniu slowlife – klik!
Zacisze kuchenne – klik!
Chleb marchwiowy na blogach:
Apetyt na Smaka – klik!
Idę i myślę – klik!
Kuchnia Gucia – klik!
Kuchennymi drzwiami – klik!
Moje małe czarowanie – klik!
Ogrody Babilonu – klik!
Proste potrawy – klik!
Weekendy w domu i ogrodzie – klik!
W poszukiwaniu slowlife – klik!
Zacisze kuchenne – klik!
No cudny!
OdpowiedzUsuńPięknie wypieczony. Wzorcowy.
Nie jestem zadowolona ze swojego chleba, nie chciał rosnąć...
Elu, wspaniale, że upiekłaś ten chleb z nami!
Kolorowy czy nie i tak na pewno był pyszny :) Dziękuję za wspólny czas.
OdpowiedzUsuńJaki cudny, wypieczony, piękne dziury, mnie tez przypadł do gustu :-) Do nastepnego wypiekania :-)
OdpowiedzUsuńPiękny wypiek dziękuję, za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńKolor nie marchewkowy ,ale miąższ wzorcowy !
OdpowiedzUsuńNa taki nikt nie będzie podejrzliwie patrzył spodziewając się ciasta. :) Dziękuję za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńElu, pięknie upieczony jesienny chlebek:-) Dzięki za ten wspólny czas:-)
OdpowiedzUsuń